wtorek, 28 maja 2013

Home, sweet home

Korzystając z przedłużonego weekendu jadę do domu. Nie mogę się doczekać, bo nie byłam tam od Wielkanocy. Na studiach teraz wyjątkowo dużo pracy- okres zaliczeń w pełni. Co dzień musimy coś zdawać, zaliczać... Jednym słowem ZAPIEPRZ. A ja zupełnie nie mam do tego głowy. Dlatego też tak bardzo cieszę się na ten weekend. Chociaż to tylko 4 dni...zamierzam spać do południa, jeździć na rowerze, rolkach i spotykać się ze znajomymi. Wiem, że powinnam zacząć przygotowania do sesji, ale..... tak bardzo się nie chce. Mam skłonność do odwlekania w czasie. 2 tygodnie? Przez ten czas zdążę nauczyć się japońskiego, egzamin z chemii to przy tym nic! Potem zostaje tydzień, 2 dni, a ja wtedy cała w nerwach przewracam wszystkie notatki z obłędem w oczach pytając: Co jest ważne, co nie? Co powtarzać, co omijać? :D I jest tak za każdym razem, chociaż chciałabym, by było inaczej. No cóż... Spróbuję :) Zacznę wcześniej. Mój cel? Zdać wszystko w 1 terminie i korzystać z wakacji na maxa. Odpoczynek przyda się przed 2-rocznym horrorem.

Brak komentarzy: