
wtorek, 28 maja 2013
Home, sweet home

sobota, 25 maja 2013
Botanika
Botanika jest najważniejszym przedmiotem w 2 semestrze. I ulubionym. Ćwiczenia, chociaż długie, upływają przyjemnie na oglądaniu roślinek i rysowaniu ich. Na początku trochę się męczyliśmy z odwzorowaniem tego co widzimy pod mikroskopem. Rzadko kiedy zdarzało się, aby to, jak "ja to widzę" zgadzało się z tym, co widzieć chciał prowadzący.Za pełne artyzmu wariacje na temat przetchlinek pochwał nie było ;) Szybko jednak i największe antytalenty załapały jak rysować, żeby otrzymać magiczny wpis ZAL :) Czasem też mamy zajęcia w ogrodzie botanicznym, gdzie widzimy rzadkie gatunki. Uczymy się o właściwościach roślin, które surowce są wykorzystywane w lecznictwie.
Te zajęcia są naprawdę bardzo przyjemne. Nie wiem, czy to kwestia miłych prowadzących, nowych mikroskopów, czy po prostu zielony uspokaja, ale chodzę na nie z ochotą ;)
Martwy język, martwy student
Na łacinie umieraliśmy... z nudów. Uczyliśmy się nazw roślinek, związków chemicznych, pisania i tłumaczenia recept. To można by uznać za przydatne i nawet nie tak bardzo uciążliwe, ale gramatyka- brrrrrr istny horror.Stracie 3 deklinacja vs. Ja zawsze kończyło się moją przegraną. Te wszystkie odmiany, przypadki, końcówki... Z łaciny były rekordowe ilości popraw kół, cały 2 semestr poprawialiśmy kolokwia z pierwszego. Kilka podejść to standard. Za to jeśli czasem pojawiały się u mnie trudności z zasypianiem wystarczył jedno spojrzenie na moją książeczkę i przypomnienie sobie jej zawartości a już bujałam w objęciach Morfeusza :) Choć tyle z niej pożytku miałam. W nadchodzącym tygodniu czeka mnie ostatnie spotkanie z językiem łacińskim. Tzn. spotkanie w formie ćwiczeń, bo wiem, że od łaciny farmaceuta nie ucieknie nigdy. Ale na szczęście gramatyka już nie będzie nam dokuczać.

piątek, 24 maja 2013
Biophysics? No, thanks!
Fizyki nie lubiłam. NIGDY. Dlatego wiadomość, że na studiach będę się z nią ponownie zabawiać nie napawała entuzjazmem. Ale studiować trzeba, więc CHALLENGE ACCEPTED i do boju. Na ćwiczenia trzeba było się przygotowywać ze swojego ćwiczenia, ponieważ część prowadzących lubiła nas popytać, ewentualnie wyrzucić za nasze wiedzowe braki. Pracowaliśmy w parach, każda para na pierwszych zajęciach dostała przydział ćwiczeń, które będzie musiała zrobić. A ćwiczenia były różne: od USG, EKG, po badanie rezonansu magnetycznego, pomiary napięcia w komórkach, natężenia dźwięku itp. Robiliśmy pomiary, zapisywaliśmy wyniki, coś tam liczyliśmy, rysowaliśmy. Na ogół nie wiedzieliśmy co robimy, często ratowały nas wypełnione kontrolki zdobyte od starszych roczników. Na szczęście egzamin okazał się być jak najbardziej do zdania, asystenci pod koniec semestru okazali się posiadać także i ludzkie oblicze, a kierownik katedry był bardzo miły. W ostatecznym starciu obeszło się bez ofiar (czyt. warunków). Nie mniej jednak jestem przeszczęśliwa, że nie muszę już zgłębiać tajników fizyki :)
.

Mamma mia! Anatomia!


czwartek, 23 maja 2013
Dlaczego farmacja?
Dlaczego farmacja?
Pewnie nie będę oryginalna i jak większość studentów 1 roku tego kierunku odpowiem "BO NIE LEKARSKI". Zabrakło kilku punktów i trzeba było wymyślić plan B. Nie ukrywam,że cały czas przekonuje się do tego kierunku, to nie była miłość od pierwszego ćwiczenia/ laboratorium z chemii ;)
Coś więcej o zajęciach napiszę w najbliższych dniach,bo póki co nadal jestem w szoku,że mam bloga ( założony pod wpływem impulsu).
.jpg)
Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta

MIŁEJ LEKTURY
Subskrybuj:
Posty (Atom)